I kiedy na mnie spojrzałeś, moją piękną przemowę na temat tego, co do Ciebie czuję szlak trafił. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Czułam jak ręce mi się trzęsą, a wzrok wędrował wszędzie byle by nie trafił na te piękne, przenikliwe, błękitne oczy. Oblewałam się rumieńcem, kiedy pod dotykiem Twojej ciepłej dłoni, wszystkie zmartwienia gdzieś znikły. I nic nie powiedziałeś. Nie musiałeś. Bo słowa nie były w stanie tego opisać… Kurwa, idiotko! Nie rozpamiętuj, sama zadajesz sobie ból...
|