Po tym co się stało następnych dziesięć dni spędzam na malowaniu, ogarnięta pragnieniem przelania zamętu w mojej głowie na płótno, zanim furtka do twórczości znów się zatrzaśnie. Nie sypiam i prawie nic nie jem. Najwyraźniej potrzebuję więcej pigułek ; depresja nie minęła, a szkoda, więc je zażywam. To na pewno nie faza maniakalna po stracie, skąd. To po prostu natchnienie…
|