Chyba wtedy dopiero dotarło do mnie to, co od pewnego czasu działo się między nami. W osłupieniu siedziałam na łóżku z telefonem w ręce i patrzyłam na czarne litery wiadomości układające się w zdania: - Jestem pewny tego wszystkiego. Wiem, że lepszej nie znajdę. Ja to czuję, nigdy tak nie miałem. Obiecajmy sobie, że będziemy starali się ze wszystkich sił, bo ja nie chcę, żeby to się kiedykolwiek skończyło. Nie odpuścimy nawet wtedy, jak naprawdę będzie ch*jowo... Nie piszmy o żadnych rozstaniach, po prostu się starajmy... A jak coś będzie nie tak to mi powiedz od razu, że to nie to, że nic z tego nie będzie, że to nie ma sensu. Jak poznasz kogoś nowego, lepszego, powiedz mi... Jakoś przeżyje... Może. Ale żebyś była szczęśliwa. - Nie zauważyłam kiedy dłonią zasłoniłam usta, a palce stały się mokre od spadających na nie łez. Kochał mnie. Boże. Kochał.
|