Piszę smsy, dostaję smsy. Znam ich praktyczny wymiar, wypadkową kosztu i lakonicznej informacji: kup mleko, spóźnię się, zostawiłem u ciebie szalik? Jednak sms to dla mnie często ostatnia chwila dnia; już po nastawianiu budzika wysyłam w eter te dziwne krótkie teksty po wektorach wzajemnej grawitacji. 160 znaków staje się wtedy wyzwaniem dla krągłości myśli, i uwielbiam je, uwielbiam historie nadawane z samotności łóżka albo z autobusu, w których pisze się o czymkolwiek chcąc powiedzieć zawsze to samo. Napisałam ich w życiu tysiące.
|