Byłeś zawsze, kiedy tego potrzebowałam. Pomocna dłoń, szczery uścisk, zabawny tekst, czy silna obrona - zapewniałeś mi to w każdej chwili. Gdybym zadzwoniła w środku nocy i powiedziała, że mi smutno - przyszedłbyś.. Gdybym napisała Ci w szkole esa na lekcji, że mam doła - przytuliłbyś mnie. Gdybym zażarcie z kimś dyskutowała - stanąłbyś po mojej stronie. Gdybym miała zły humor - poprawiłbyś mi go jakimś swoim kolejnym, zabawnym tekstem. I tak było, zawsze tak było. Teraz siedzę i piszę do Ciebie dalej, ale Ty nie przyjdziesz, nie pocieszysz, nie przytulisz, nie pójdziesz ze mną na fajkę, nie dasz mi buziaka w policzek. A tego mi brakuje. Jestem ciekawa, jak tam żyjesz. Czy czasem jeszcze myślisz o tej małej, nieśmiałej, skromnej i prawdomównej dziewczynce, która tęskni w chuja mocno za Tobą i Twoimi tekstami, czy przy poznaniu nowych ludzi stamtąd masz na starych wylane i o mnie zapomniałeś? Kocham Cię, bracie.
|