Po chwili uderzyła Go w twarz. A ten niczym dziecko upadł na ziemie i zaczął szlochać. Był taki spokojny, taki jak Go poznała. Lekko musnął jej usta. A ona ocierając jego łzy, przytuliła się do niego . Przepraszał, przysięgał,że jej wierzy ... A ona nic nie mówiła, wpatrywała się w jeden punkt... w ławkę na której się poznali. Tym razem to ona zaczęła krzyczeć, pytać jak mógł jej takie coś zarzucić, sama siebie nie poznawała. Co chwile jej ręce opadały na ziemię, obydwoje zaczęli się przekrzykiwać, tylko po to, aby po chwili wpaść sobie w ramiona . Wrócili do domu , zapomnieli o całym zajściu ... podbudowali swoją ufność.
|