Siedzieliśmy na tarasie, w milczeniu przypatrując się gwiazdom. Nawet nie wiem jak długo to trwało, zanim zorientowałam się, że na mnie patrzysz. Na twarzy pojawił się rumieniec i odruchowo spuściłam wzrok. Właśnie wtedy chwyciłeś mój podbródek zmuszając mnie, do spojrzenia ci w oczy. Wiesz co w nich zobaczyłam? Ciebie. Twoją duszę. Człowieka którego nie zna nikt, poza mną i twoim bratem. Człowieka, którego zawsze podziwiałam... Który wydawał się być ideałem i... Wiesz co? Nadal nim jesteś.
|