Zbiegła ze schodków i puściła się biegiem przez skwer. W pewnej chwili poczuła jak jego palce łapią ją za ramię i powstrzymują od dalszego biegu. Pociągnął ją tak, że zakręciła się i wpadła wprost na niego. Zdyszani, stali teraz na przeciwko siebie, wzrok wbijając w swoje twarze.
Wciąż trzymał jej ramię, aby mu nie uciekła.
|