To był ciepły wiosenny wieczór. On odprowadził mnie pod dom. Brat nas widział z okna. Gdy tylko weszłam do domu chowając twarz podszedł do mnie i podniósł ją. Zobaczył podbite oko i ranę na wardze. Spytał kto mi to zrobił. Odpowiedziało mu milczenie. Wtedy zaczął krzyczeć, że zabije tego skurwiela. Ubrał się i wyszedł. Złapał chłopaka, którego tak kochałam jeszcze na naszej ulicy. Gdy wszystko zrozumiałam wybiegłam za bratem. Gdy go zobaczyłam. Już dorwał chłopaka, którego darzyłam tak wielkim uczuciem. Odepchnęłam brata i podniosłam twarz kochanego była cała we krwi. Spojrzałam na rodzeństwo. W oczach było widać radość i nie krył jej. Na koniec splunął w twarz mojemu chłopakowi i powiedział, żeby się cieszył, że przybyłam, bo gdyby nie ja to zakatował by go na śmierć. I tak się stanie gdy jeszcze raz mnie uderzy. Brat skończył swoją wypowiedź i pociągnął mnie za rękaw do domu. Nie mogłam nic zrobić. Zostawiłam Cię tam całego we krwi. Rano się dowidziałam, że jest wszystko z Tobą ok .
|