był zwykły szary dzień . jak zwykle zaspałam i w 30 minut musiałam ogarnąć to , co zwykle zajmuje mi 1:30H . idąc do szkoły czułam , że coś się święci . podszedł do mnie tym , z ekipy , która ma u mojej przejebane . z wzajemnością zresztą. zaczął mi grozić , rzucił się do mnie z rękoma . całe szczęście kumpel zobaczył całą sytuację i z ekipą przyszedł mi pomóc . gdyby nie oni , nie wiem jakby to się skończyło. zaczęła się boruta - jak zwykle z resztą. gdy zauważyłam jak jeden wyciąga broń , było już za późno. w jednej chwili zobaczyłam , jak mój najlepszy kumpel zanosi się krwią . a dzisiaj? dzisiaj mija pół roku od tamtej sytuacji. kolejny dzień , w którym zapaliłam znicz na jego grobie. i nigdy sobie nie wybaczę , bo w końcu to moja wina . tak wiele ludzi uważa mnie za winną . / chilloucik
|