|
weszłam do kuchni sięgając za rączkę od lodówki . - oho , największe bandziory się zeszły pod sklep . - powiedział tata stojąc przy oknie i wycierając talerz . - którzy ? . - podeszłam zaciekawiona i odsunęłam małą , zieloną zasłonkę . - no tamci . ten gbur największy też jest . w białej czapce , najgorszy bandyta tu na osiedlu . ostatnio przecież zadźgał policjanta . - serio ? . - wpatrywałam się w grupę agresywnych mężczyzn w osłupieniu . - ale nie ma co opowiadać , ma wyrok w zawieszeniu , aż strach tam podejść teraz .. - głos taty zaczął mi cichnąć w głowie , bo z jednego końca zauważyłam jego . szedł pewnym krokiem w stronę sklepu . czułam walące serce i przerażenie . ugięły mi się prawie nogi , kiedy zaczął się z nimi wszystkimi witać . klepali go po plecach jak swojego . wziął od jednego browar i w tej samej chwili spojrzał w moje okno . zabrałam rękę z zasłony jak oparzona próbując do siebie dojść . staczał się z każdym dniem bardziej , a ja nic nie mogłam już na to poradzić .
|