C1 .szłam długim , ciemnym korytarzem. Na końcu sali stał ON. Tak długo go nie widziałam , że bez namysłu biegłam w jego stronę. Kochałam go , a on z dnia na dzień zniknął z mojego życie , tak po prostu. Myślicie sobie że to nie realne ? . Mylicie się. Nie miałam z nim żadnego kontaktu. Myślałam że płacz w jakiś sposób mi pomoże więc płakałam pogrążając samą siebie w cierpieniu. Nie raz zanosiłam się i dusiłam łzami. Nic mi nie pomagało. Zero kontaktu ze światem , zero uśmiechu, zero przyjaciół. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Cierpienie wydawało mi się rzeczą normalną po stracie tak bliskiej osoby. Po bardzo długim czasie ktoś jednak do mnie dotarł i postawił na nogi. Ogarnełam swój świat , chociaż zawsze pamiętałam że jednak kiedyś on był jego częścią , pamiętałam również jak bardzo skrzywdził mnie znikając jak bańka mydlana na pare miesięcy. Któregoś dnia założyłam słuchawki na uszy i wyszłam wieczorem do parku .
|