Oddycham, a powietrze wbija w płuca ostrza, księżyc rozpływa się pośród bólu doznań. Tak bardzo chcę poznać Cię, zanika wszechświat, rozrywam pustynie chwil, by znaleźć czar do szczęścia. Oddycham, esencja dniu cieka po wskazówkach, zanikam, parują łzy w atramencie jutra. Szaleje pustka, wieją wichry przeznaczenia, rzucam kamień, pęka zwierciadło i zmieniam się. I tli nadzieja się, a ja kocham ten świat, jest tak zimno, a ja wielbię tą ciemność... Znika wszystko, co miałam Ci dać inie pamiętam już nic, wszystko jedno .
|