gwiazdy poprzylepiały się do czarnego nieba. moja czerwona sukienka błyszczała w blasku księżyca. w dłoni trzymałam taniego winiacza. związałam włosy odkrywając tatuaż. zdjęłam szpilki i złote kolczyki, zmyłam makijaż, suknię odłożyłam na fotel i ubrałam ulubiony dres. w lustrze zobaczyłam całkiem inną dzieczynę. taką zwyczajną, szara myszkę. stała i patrzyła się na mnie, jakbym była czymś dziwnym, innym. wtedy do mojego pokoju wszedł On. jak zwykle przytulił mnie i powiedział, że kocha. wyszedł jakby nigdy nic, a ja dalej patrzyłam na dziewczynę z lustra. dla niego nie byłam niczym nadzwyczajnym. po paru minutach ocknęłam się. Stałam na balkonie przytulając się do jakiegoś chłopaka. mojego chłopaka. Teraz zastanawiam się czy to oderwanie od rzeczywistości było przestrogą. ||mryk.mryk||
|