szukała Go wszędzie- krążyła po omacku błagając, by ją zauważył. ironią losu było to, że znalazła Go w pewną noc w miejscu, gdzie ten cały chłam się zaczął- tam wypiła pierwszą butelkę wódki. rzuciła torbę o ziemię, zaczęła krzyczeć. łzy zalały jej twarz, usiadła na zimnym betonie z głową w kolanach- nie miała siły. wyjęła z portfela jednogroszowe monety i zaczęła rzucać je do morza wypowiadając głośno prośby. wtedy Go odnalazła, albo raczej On odnalazł ją. otarła łzy, zarzuciła torbę na plecy i ruszyła w kierunku miasta. początek i koniec. dlaczego nigdy nie zapomni tego wieczoru? bo wtedy, w środku nocy zrozumiała, że jest coś ważniejszego. coś, o co warto powalczyć- ona sama / breatheme
|