Znajdowała się pośród soczystej zieleni Pól Marsowych. W oddali widziała wieżę rzeczywistych zmartwień. W rękach trzymała różę. Palce raniły bezwzględne kolce znienawidzonej przeszłości, delikatnością płatków dając nadzieję na lepszą przyszłość. Być może dla otoczenia była szara i banalna, jednak ludzką opinię można osłodzić byle naleśnikiem.
|