coś mnie podkusiło i wzięłam sobie śpiewnik z pielgrzymki. i po co? żeby znów zadręczać się wspomnieniami. kartka po kartce odkrywałam tamtejszy czas, a w głowie tworzyły się obrazy i brzmiały nasze rozmowy. byłeś taki słodki jak uczyłeś mnie menueta. twoja zrezygnowana mina jak nie zauważyłeś, że rozdawali szarlotkę. Twoje czułe oczy wieczorem w świetle księżyca. jak pocierałeś ręce stawały się takie gorące. brałeś wtedy moje i ogrzewałeś. tak, tak, tak! nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. mamy ze sobą tyle wspólnego. widział to. ale nadszedł czas powrotu. lało jak z cebra. byłam taka przemoknięta, że wręcz ze mnie kapało. zaoferowałeś podwiezienie do domu. cała drogę powrotną szliśmy razem. roześmiani, szczęśliwi, odmienieni. wszyscy razem wkroczyliśmy do naszej miejscowości. fantastyczna siódemka. nie wierzyłam, że to się dzieje. byłyśmy takie szczęśliwe. żyliśmy obok siebie praktycznie się nie znając. i cóż z tego, że iskrzy między nami. | 1
|