Stałam z nią na korytarzu, na samym końcu był on.Jak zwykle jego czarne rurki, buty adidasa, koszula idealnie wyprasowana i ta jego czarna, bluzka z krwawiącą się dziewczyną. -hej-. powiedziała do mnie kumpela, nie zareagowałam na to. -hej!- powiedziała głośniej. wreszcie się otrząsnęłam. mówiła dalej -kochasz go ?- ja do niej z dziwnym wyrazem twarzy -pewnie że nie, pfy, skąd ci to przyszło na myśl- wpatrywała się ciągle we mnie ze skupieniem -nie lubie jak kłamiesz- uśmiechnęłam się lekko -ale ja...- i momentalnie po policzkach spływały mi łzy. Tak, znała mnie, znała mnie idealnie, jako jedyna na tym pierdolonym świecie.
|