Poczułam dłonie obejmujące moją talię, ciepły oddech na karku. Znieruchomiałam, powstrzymując oddech. Serce na chwilę zatrzymało całą arytmię.
- Odwróć się, delikatnie. - powiedział dość dziwnym głosem. Spełniłam Jego prośbę i już po chwili przekonałam się skąd defekty Jego barytonu. Trzymał w zębach cudownego, wyraziście żółtego żonkila. Zabrałam go, dziękując szeptem.
Przygniótł mnie do ściany i powoli wsunął dłoń w moje włosy, aby chwilę potem zacząć całować. To był mój pierwszy pocałunek. Niesamowity, tak cudowny, tak idealny. Niezapomniany. Nie zdawałam sobie sprawy z upływających sekund. Świat nie istniał... Chyba.
- Co tu się dzieje? - usłyszeliśmy pytanie pani dyrektor.
Odsunęliśmy się od siebie minimalnie wybuchając śmiechem.
- Och, dzieci, dzieci. Daruję Wam, ale zmykajcie na lekcje. - zawyrokowała, a my oddaliliśmy się trzymając kurczowo swoje dłonie.
Był ósmy marca, Dzień w którym spełniają się marzenia.
|