Czuję, jak umieram. Mdleję. Znikam.
Rozpływam się na wietrze. Siedzę bez ruchu.
Bez słowa, z otwartymi ustami i zniszczonym sercem.
Unicestwiona. Jakby nagle niebo przysłoniły ciemne chmury,
słońce znikło, drzewa straciły liście,
domy pomalowano na szaro.
Ciemność. Całkowity mrok.
|