Zdaję sobie sprawę, że niedoszłą piętnastolatkę, która czuje, że nie osiągnęła w życiu tego, co chciała, można odebrać na wiele sposobów. Raz, można pomyśleć, że chyba sobie za dużo wyobraża i że chyba tym bardziej daleko jej do dojrzałości, skoro będąc w jednej czwartej mgnienia swojego życia uważa, że już chyba wystarczy. Dwa, że to takie piękne patrzeć na młodą kobietę, która znalazła "coś", "coś", czego warto było się uczepić i wyczerpać zasoby tego "czegoś" do końca. A moja sytuacja z obiema tymi wizjami nie ma chyba nic wspólnego. A jednak muszę biec pod prąd, być czwartą atomówką, zawartością czapki chudego Eda, śladową ilością orzechów w papierze toaletowym czy też kropelką oleju w szklance wody. Tak, patrzcie, jak tryumfalnie wypływam na wierzch.
|