Boję się kolejnej nocy, boję się tej garści tabletek i boję się koszmaru, który co noc wpada do mnie, po którym budzę się dokładnie o tej samej godzinie i nie mogę dalej zamknąć oczu ze strachu. Boję się zostać sama ze swoimi problemami, bo wiem, że sobie nie poradzę, a coraz bardziej się na to zanosi. Boję się być sama, kiedy jeszcze miesiąc temu otaczało mnie dużo, myślałam, że prawdziwych przyjaciół. Zmieniłam się, owszem. Ale czy to kurde moja wina, że po stracie najlepszego kumpla, chłopaka, trójki przyjaciół i ojca nie jestem już tą samą, uśmiechniętą na co dzień dziewczyną?
|