Usiadła w kuchni przy stole, spojrzała w okno... I zwątpiła...
wokół niej były ściany, meble, pełna lodówka.. z salonu słychać było śmiechy i rozmowy pozostałych osób...
obok był jej pokój. Wiedziała, że powinna być szczęśliwa.. przecież miała wszystko..
dom, rodzinę, przyjaciół.. a mimo to czuła rozczarowanie i ból, z którym budziła się co rano...
Oczywiście... mówiła... chodziła... uczyła się...robiła to co każdy normalny człowiek.
czasem nawet uśmiechała, ale od "tamtego" dnia te wszystkie czynności straciły dla niej jaki kolwiek sens..
Nie widziała sensu w tym co robi... jej światopogląd opierał się od tamtej pory na "wstanę i jakoś wytrzymam do wieczora...".
Wiedziała, że już tak będzie... wiedziała, że od tamtej pory będzię musiała nosić przyczepianą twarz z napisem
"jest wszystko ok, przecież mam wyjebane"..
lecz nie potrafiła zrozumieć dlaczego jej serce postanowiło cierpieć..
Jej życie zamieniło się w jakiś żart, a ona była jedyną osobą, która jakoś nie mogła go załapać...
|