[cz.2] Podeszłam bliżej. Z małego, związanego sznurkiem kartonika wychyliła sie główka. Była cudowna. Miała czarne oczka i z pyszczka przypominała labradora, moją ulubionę rasę psów. Ta cudowna sierść i mały merdający ogonek sprawiły, że od razu ją wyciągnęłam i zaczęłam się bawić. Tuląc się do psinki rozmyślałam nad 'adoptowaniem' jej. Moja kumpela zawsze marzyła o takim piesku więc stwierdziłam, że u niej suczka miałaby bajkowe życie. Niestety nie każda taka historia kończy się happy andem. Ani jej, ani moi rodzice nie zgodzili się na zatrzymanie psa. Oczywiście obie się poryczałysmy. Teraz kundelek powoli zasypia na moim łóżku. Już jutro poszuka nowego właściciela, a ja płacząc będę leżała w łózku i myślała o tym czy dobrze zrobiłam. Chcę aby ten dzień już się skończył. ||mryk.mryk||
|