Siedzę sobie przed kompem, a tu, przez dwa okna, wpadają promienie słoneczne do pokoju, drażniąc moje oczy. Uśmiechnęłam się, powoli idzie wiosna. Mimo, że za oknem jeszcze leży śnieg, to w ostatnich dniach jest cholernie ciepło i słonecznie, a dziś, to już w ogóle słońce szaleje. Wyszłam ochoczo na balkon. 'Pierwsza wiosna bez Ciebie. Pierwsze lato bez Ciebie, później jesień i zima. I druga wiosna bez Ciebie, kolejne lato, jesień i zima. I tak w kółko. Dopóki nie zrozumiesz, że to ja jestem tą najlepszą, tą, która kochała Cię bardziej, niż jakiegokolwiek pluszaka. I będziesz chciał wrócić. Będziesz czekać na mnie, może parę tygodni, może miesięcy, a nawet lat. A później stworzymy piękną, szczęśliwą parę. Nasze dzieci urodzą nam śliczne wnuki, a my umrzemy objęci.' Zaśmiałam się. 'Nie no, jednak mam tę gorączkę.' Wywróciłam oczami i zamknęłam balkon wraz z tymi jebanymi marzeniami.
|