Tęsknię za czymś, co tak naprawdę nigdy nie miało szansy zaistnieć. Tęsknię za Tobą, choć nie jesteś wcale mój, ani ja nie jestem Twoja. Nie ma na tym świecie nic, co by było nasze, wspólne. Nic. Tylko te kilka wieczorów i nocy. Połączeni setki razy. Za mało, by trwać, i zbyt wiele, by bez kłamstw się rozejść. Prymitywne. I choć minęło już dobre pół roku tego nieustającego zawirowania, wciąż we mnie jesteś. Tkwisz gdzieś głęboko, i nie chcesz odejść. Albo już odszedłeś, tylko ja żyję tym wspomnieniem. Wspólnym wspomnieniem, bo ono zawsze jest wspólne, a tylko smutek jest całkiem prywatny. Odosobniony. I mimo wszystko, chciałabym, żebyś tu wrócił. Żebyś był, i już został. Żebyś oddychał ze mną... / ravennn
|