[cz.1]stała pod klatką i cała w nerwach paliła papierosy. Zobaczyła go przy sąsiednim bloku. Przecież nie była w stanie się z nim zobaczyć. Szybko uciekła na plażę, która była niedaleko. Usiadła patrząc na pływające po wodzie ptactwo. Była kłębkiem nerwów. Wyciągnęła drugą ramę szlugów i wypalała jednego za drugim. Wtedy dym był jej tlenem. Bez niego nie mogła oddychać. Powtarzała sobie 'to nie prawda', ale i tak w to nie wierzyła. Powiedzieli bardzo wyraźnie, że nie chcą ze sobą być. Wkurwiona zaczęła gadać pod nosem, że jej rodzice to gówniarze, że nie potrafią się zachować, przecież mają dzieciako. Z kieszeni wyjęła żyletkę. W tym samym momencie on złapał ją za rękę. - Wyrzuć to mała. Nie warto. - co Ty tutaj robisz?! Puść mnie!- Wtedy On usiadł przed nią patrząc prosto w jej brązowe oczy. ||mryk.mryk||
|