Komórka zaczyna mi wibrować, w całym pokoju rozlega się Sobota - za damski chuj . Patrzę kto dzwoni, jeden z naszych wspólnych kolegów. Odbieram. 'Słuchaj, jest problem' Zaczął. 'Co?' Zapytałam. 'Bo chodzi o to, ze on nie może się uspokoić. Cały czas pierdoli o tym, jak to Cię kocha i że jest głupi, że Cię zostawił. Weź do niego napisz czy coś, bo on tu się zachleje na śmierć.' Wyrzucił jednym tchem. 'Już? To wszystko?' Zapytałam, choć miałam wielką ochotę powiedzieć, żeby dał mi ten nr. 'Proszę, zrób to dla Niego. Ostatni raz.' Serce mi się krajało. 'Ostatni raz? Nie ma ostatniego razu. Kurwa, cierpiałam przez niego. Usychałam, nie było we mnie życia. Ewidentnie umierałam, bo on mnie zostawił i nie przyszedł mi z pomocą, to teraz ja mam go ratować? Nie ma tak. Zostawcie mnie w spokoju, chcę zapomnieć o nim.' Rozłączyłam się. Włączyłam kolejne coś, co potrafi nieźle zdołować i zaczęłam spazmatycznie płakać.
|