A kiedy już tak opatulona czekała, aż krew jej znów krążyć będzie równomiernie, wiedziałem, że wdzierać mi się w tę strefę prześcieradlaną nie wolno, że teraz ona musi się ze sobą na powrót oswoić, musi poczuć, że od piersi po czubki palców, od pachwin po czoło, wewnętrznie i naskórkowo, należy do siebie, że to, co mnie oddała na pastwę, teraz już do niej wróciło i przeprasza za nieobecność, za niewierność, za nieokrzesanie, prosi ją o wybaczenie, całe ciało zwinięte w kłębek i zapakowane w prześcieradło wraca do niej pokornie, żeby sobie nikt (czyli ja) nie pomyślał, że miłość daje stały abonament na jego przychylność.
|