trzymam dłoń na Jego żebrach łaskocząc delikatnie. łapie mnie za nadgarstki, co zwiastuje, że zaraz będę zdychać z bólu. widzę uśmiech na Jego twarzy, jednocześnie usilnie próbując pohamować łzy szklące moje oczy. niby jestem tak blisko Niego, wiele części naszych ciał się styka, mówimy do siebie, a w sumie ni chuja Go mam. to właśnie argument najmocniej popierający teorię, że wraz z końcem związku powinno zakańczać się również znajomość.
|