Nawet czując, że są jedynie marionetkami,obracanymi co chwila w czyjś dłoniach i popychanymi na nowe tory życia, zawsze pragnęli szukać jakiejś ścieżki, która znów pokierowałaby ich w jednym kierunku. Aż do końca, który jakkolwiek miałby wyglądać, byłby tylko ich wspólnym końcem.
Mogliby być tymi samymi egoistami, poddającymi się coraz swym miłosnym torturą; zależnymi od siebie głupcami, nie dostrzegającymi swej dziecinnej naiwności. Mogliby wszystko, prócz egzystowania w tym samym świecie bez siebie.
|