[cz.2] Siedząc na dywanie i cicho łkając połknęłam garść prochów i popiłam tanią wódką. Kolejny sms pojawił się w mojej skrzynce odbiorczej. 'kocham Cię'. Tym razem chciałam odpisać. Niestety nie zdobyłam się na nic bardziej oryginalnego niż 'spierdalaj'. Mówiłam sama do siebie. Zostałam sama w pustym domu. Zgasiłam światło i usiadłam przy oknie. Zaczęło padać. Pojawiały się pierwsze błyskawice. Tak bardzo wtedy mi go brakowało. Chciałam sie przytulić do jego bluzy i poczuć zapach męskich perfum. Miałam obsesję na ich punkcie. Po wypiciu drugiej butelki przed oczami zaczęły pojawiać się czarne plamy. Nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się. miałam wrażenie, ze umieram, odchodzę z uśmiechem na twarzy. Wtedy właśnie się obudziłam. Cała zlana potem podniosłam się i odsłoniłam rolety. W salonie znalazłam dwie puste butelki po wódce, paczkę zafoliowanych szlugów i karteczkę od mamy 'kochanie, nie przejmuj się nim'. Więc to wprawda, nas już niema. ||mryk.mryk||
|