Jak codziennie wieczorem wyszłam na fajkę. W starych rurkach i za dużej bluzie którą uwielbiałam. Włosy jak nigdy miałam zapięte w kucyk. Minęłam kilka domów, z bluzy wyciągnęłam paczkę fajek i zapalarę. Nagle usłyszałam głos : " Ej mała. Nie pal to szkodzi." Odwróciłam się już chciałam powiedzieć " No weź spierdalaj". Zobaczyłam Ciebie. Pierwszy raz bez swoich kumpli i całej ekipy, która wiecznie za Tobą latała. Byłam w szoku. Podszedłeś do mnie i dałeś i mi buzi w policzek. Chwilę gadaliśmy, przytuliłeś mnie i odprowadziłeś do domu. Wcale nie chciało mi się wracać. Czułam się wtedy nie jak przy kumplu, ale jak przy facecie mojego życia...
|