powolutku pomalutku i po kawałeczku zapełniam wielką pustkę, mój osobisty do granic obrzydliwość pusty pień drzewa o koronie z liści i czerwonych jabłek. tylko, że to nie daje nic. zupełnie nic. radzenie sobie z rzeczywistością mnie przerosło. jestem za mała a świat za duży. i tak dawno nie słyszałam, że przecież ja się muszę uśmiechać...
|