Jeszcze pamiętam te czasy, kiedy bawiłam się ze starszym bratem. On mnie malował, a ja szukałam sobie ciuchów. Zwykle zabierałam jakieś swojej mamie. Ubierałam buty na obcasie i schodziłam po schodach jak prawdziwa tap madl. Kiedy pokazywałam się rodzicom łapali się za głowu i śmieli. Moja mamcia wiecznie miała pretensje o grzebanie w jej rzeczach, ale i tak mi wybaczała. Brat chodził po domu dumny, a ja odkładałam wszystko na miejsce i powoli zmywałam makijaż. Teraz jest całkiem inaczej. Zmieniłam się. Chodzę w luźnych koszulkach, ulubionym dresie i kiedy mam zły humor słucham ostrej muzyki. W moim domu odbywają się wieczne kłótnie z bratem. Mam swoją grupę przyjaciół, których nigdy nie opuszczę i własne życie, w którym mogę robić co chcę. Ćpać, palić, pić. To życie może i jest pięne, ale bez ukochanej rodziny czasami bez sensu. ||mryk.mryk||
|