Leżysz w wannie. Myślisz, że już nie masz w sumie po co żyć, chociaż tak naprawdę całe życie przed Tobą. Zanurzasz głowę. Kończy Ci się tlen w płucach. Mroczki przed oczami, nieregularne bicie serca jak na jego widok. Słyszysz za drzwiami łazienki ktoś puka i mówi: - "Kochanie żyjesz? Wychodź bo już z godzinę tam siedzisz." Myślisz, czy opłaca Ci się wynurzać. Można się przecież utopić. Zastanawiasz się, kalkulujesz, dla kogo tak naprawdę sie liczysz. Po tych kilku minutach, słowach, z przyśpieszonym oddechem wynurzasz głowę. Masz silne zawroty glowy, słabo Ci. Żałujesz swojego czynu, myślisz, że mogłabyś to zrobić. Że jesteś pieprzoną, słabą suką. Ale mimo to nalewasz szamponu na dłoń i zaczynasz myć głowę.
|