pewnej niewinnej styczniowej nocy zaszło jej słońce . skończyło się wszystko . w jednej chwili , a przecież nic na to nie wskazywało . minęło pięć miesięcy . codziennie rano biegnie do okna i spogląda . widzi słońce , widzi promienie . ale to nie to . jej słońce szczęscia nie chce wzejść . i nikt nie wie tego , czy to się kiedykolwiek zmieni [*]
|