Pamiętam mój pierwszy bunt. Zawsze mama szykowała mi, co mam ubrać danego dnia do szkoły. Tak było to dobre, bo nie musiałam jak teraz 15 minut ślęczeć przed szafę i kopać w niej jak głupia, żeby znaleźć coś co się nadaje do wyjścia, ale wtedy nie obchodziło mnie to jak wyglądam. Ale nadszedł ten dzień, kiedy nie ubrałam tych kolorowych rajstop i różowej sukieneczki, tylko wyjęłam z szafy dżinsy i bluzkę. Wtedy to dopiero był początek. / martusiowata
|