- przegiąłeś! - wykrzyczałam podczas podnoszenia się z zaspy. Strzepałam z siebie po wierzchu biały puch, zaczynając Go gonić. Opętana furią, nabrałam tajemniczych mocy i bez problemu Go dogoniłam, oczywiście nie dopuszczając do siebie myśli, że to On zwolnił, no bo jakby inaczej. Po drodze złapałam w dłoń garść śniegu, i będąc jakieś pół metra za Nim wymierzyłam cel. Obrócił się szybko i powalił mnie na ziemię, przygniatając z całych sił. - zimno, zimno, zimno! złaź! - krzyczałam, czując jak coś zimnego dostaje mi się pod ubrania. Nie widząc reakcji z Jego strony postanowiłam zboczyć z wcześniejszego tonu. - proszę, kochanie... - pisnęłam wręcz. Nachylił się i złożył długi pocałunek na moich ustach. - też Cię kocham. - szepnął z chamskim uśmiechem.
|