Wydaje mi się, że każdy oprócz mnie idzie naprzód. Wszyscy mnie mijają, czasem przystają, żeby pogadać, a czasem idą dalej i tylko machają mi z daleka. A ja czuję się jak w autobusie, gdzie na równoległym pasie stoi drugi autobus i kiedy zaczyna ruszać, nie ma się nigdy pewności, który to z nich odjeżdża. A potem się okazuje, że nigdy ten, w którym ja siedzę. Tak to właśnie wygląda - pozory zmian, złudzenie drogi do przodu, drogi do szczęścia. Chyba za mało tego chcę, skoro tak to wygląda. // FatalnaLaurka
|