Poszła się poprostu "najebać". Na chwilę zapomnieć. Jednak nie mogła. Nawet wódka nie zaćmiła uczuć do NIEGO. Jest pewna, że nawet narkotyk nie zapełniłby tej pustki, która została po jego obojętności. Boi się zaczynać nowy dzień, z obawy, że kiedyś wkoncu usłyszy definitywnie "KONIEC". Sama nie chce tego kończyć. Jest dla niej ważny. Cierpi, ale to nic w porównaniu do tego, co będzie po jego odejsciu. Jak jej pomóc?
|