Płacząc, podpalała papierosa który jak na złość nie chciał się zapalić. Jej włosy mokły w deszczy a makijaż spłynął jakąś godzinę temu z jej twarzy. Ręce trzęsły jej się gdy cudem udało jej się odpalić fajkę, przeciągnęła ją i dalej stała na deszczu. Godzina 22.15, przerażona wciąż czekała na niego. I wtedy patzry, idzie ze spuszczoną głową, z rekami w kieszeniach. Biegnie do niego łapie go za kurtke i pyta gdzie był? Patrzy mu w oczy i widzi tylko jedno wielkie pijaństwo i ćpanie.- Dlaczego?/ - Złapał ją za ramiona i odepchnął od siebie, potykając sie upadła na mokry chodnik. Zaniosła się płaczem, ten nic sobie z tego nie robiąc splunął przed nią i pomaszerował do domu. Rano Zadzwonił do niej by spytać co u niej, w odpowiedzi usłyszał, zapłakany głos jej matki że Klaudia wczoraj wyszła o 19 by się z nim spotkać, i już nie wróciła. Od razu wybiegł przed dom, i najgłośniej jak umiał wykrzyczał jej imię. Znaleźli ja policjanci, pobitą i okaleczoną./rapooohoooliczka.
|