Ewidentnie szedł za mną już jakieś pół kilometra. Zatrzymałam się i w spokoju na Niego poczekałam. Kiedy wreszcie znalazł się obok, zaczęłam mówić. - Co do cholery odwalasz? - zapytałam, totalnie zła. - Prawdopodobnie próbuję Cię dogonić, bez wkładania w to większego entuzjazmu i tak dalej. Czemu pytasz? - odparł, oschłym tonem. - Czuję, jak depczesz mi po piętach! Więc czego chcesz? - próbowałam się dowiedzieć, chociaż w sumie, wiedziałam. - Powiedz mi, czemu to robisz? - zapytał, obcym mi tonem. Nigdy tak do mnie nie mówił. - Co robię? - wolałam udawać, w tej sytuacji. - Walczysz o mnie, to robisz. - szepnął, a Jego policzek ewidentnie zadrżał. - A czemu zazwyczaj się o kogoś walczy? - Rzuciłam, poprawiając torbę na ramieniu. spuściłam głowę, i ruszyłam w dalszą drogę do domu.
|