[cz.2]Nie miałam ochoty na jakiekolwiek protesty więc zostawiłam butelkę i wyszłam za nim. Orzeźwiające powietrze od razu uderzyło mnie w twarz. 'co ty wyprawiasz, dziewczyno?' wykrzyknął. 'coś nie tak? coś ci się nie podoba?’ rzuciłam z szyderczym śmiechem. ‘nie poznaję cię, przestań’ powiedział. ‘tak, zmieniłam się. Już nigdy nie pozwolę, żeby taki skurwiel jak ty mnie skrzywdził. Spójrz co zrobiłeś z nami’ wrzeszczałam histerycznie wbijając krwistoczerwone paznokcie w skórę jego ramienia. ‘to ty zniszczyłaś ten związek’ krzyknął popychając mnie na zimny chodnik. ‘pożałujesz tych słów’ rzucił na pożegnanie, po czym zaczął się oddalać. \ withoutfeelling
|