|
środa cz.2 | Wszystko w okół mnie wirowało jak pojebane i czułam się jakby ktoś mieszał mój mózg gigantyczną łyżką...ale starałam się ogarnąć bo wiedziałam, że muszę iść szukać Kuby..to moja wina..w końcu zapewniałam Go, że ze mną już lepiej, i że ON dla mnie już nie istnieje. Mówiłam wszystko to, co z każdym kolejnym dniem dawało Mu tyle zajebanej nadziei. Ubrałam się szybko i zapewniając, że dam rade iść sama pobiegłam przed blok. Huśtawki. Na pewno jest na huśtawkach. Chwiejnym krokiem udałam się za blok. "Kuuubaaa?!" ... cisza... Tak cholernie pusta cisza.. dokładnie ta sama, która nawiedza mnie zawsze wraz z niechcianymi wspomnieniami. Park.. zawsze odprowadzał mnie przez niego do domu.. Tej nocy wydawał się jednak bardziej ponury niż zwykle. Nawet plac zabaw i nasza ławka.. były martwe. Idąc wydeptaną w śniegu dróżką nie czułam zimna.. ale sadzę, że banalne zimno byłoby lepsze od bólu, który czuło moje serce. Dotarłam na mostek.. zamarznięta rzeka.. jestem sama. / makemebelieve
|