wychodząc z domu jak zawsze zabrała trzy najbardziej potrzebne dla niej rzeczy: fajki, zapalniczkę i gumy. wiedziała gdzie chce iść. zmierzała do miejsca, w którym razem siedzieli na niskim murku i rozwiązywali wszystkie problemy. nie tylko te wspólne, które powstawały od kilku tygodni czy nawet miesięcy między nimi. tam był ich cichy kąt. mogli usiąść, porozmawiać, pośmiać się tylko we dwoje. zaciągnęła rękawy za dużej bluzy na dłonie i wyciągnęła viceroy'a czerwonego z paczki. odpaliła go zieloną zapalniczką i usiadła w tym samym miejscu co zwykle. w uszach miała słuchawki, a w nich dźwięk jego ulubionej piosenki. instynktownie zamknęła oczy. poczuła tylko łzy, które spływają jej wolno po zimnych policzkach. pogrążyła się we wspomnieniach. tak bardzo za nim tęskniła. za tym wszystkim co było kiedyś... zaciągając się papierosem miała jedynie nadzieje, że kiedy otworzy oczy ujrzy swojego najlepszego przyjaciela, tego, którego właśnie od pewnego czasu brakowało obok.
|