Pamiętam jak w wakacje nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić . Co tydzień wieczorem szłam do sklepu kupywałam tigera , moje ulubione żelki i szłam w strone miejsca gdzie było ognisko , na którym się spotkaliśmy pierwszy raz , na którym spędziliśmy razem caly wieczór i noc . Siadalam wtedy na łące , patrzyłam w to miejsce , patrzyłam w niebo , płakałam jak małe dziecko .. Klękałam , modliłam sie , Prosiłam Boga o Ciebie , tylko i wyłącznie o Ciebie ... Chyba wymagałam za wiele ... Po parugodzinnym płaczu , gdy zaczął się robić zmierzch brałam do ręki Tigera , jadłam żelki i obiecywałam sobie , że go tak po prostu wyjebe z mojego życia , choć wiedzialam , że to nie niemożliwe. Potem zbieralam się i wracałam do domu jeszcze cicho płacząc , wchodziłam do domu i przeglądalam się w lusterku . Cała rozmazana ... Tak to był mój rytuał wakacyjny , teraz być może inaczej bym sobie z tym poradziła / ulicakrzyczy
|