wyobraź sobie, że nagle słyszysz głos, który oznajmia Ci, że Twój ukochany zginął w wypadku. bezwładnie patrzysz przed siebie, a tysiące igieł wbijają się w Twoje oczy. czujesz to? zimne i gorące fale na przemian zalewają Twoje skronie, ciśnienie rozsadza żyły, ale stoisz tam nadal. nic się nie dzieje, oddychasz jak zwykle, tylko trochę szybciej. dzień, tydzień, miesiąc później nadal parzysz dwie kawy, szykujesz śniadanie dla dwóch osób, ścielisz podwójną pościel. robisz to nieświadomie, bo w rzeczywistości zdajesz sobie sprawę, że Jego już nie ma. wiesz jak to się nazywa? przyzwyczajenie. / zantii
|