Jest mi lepiej, zdecydowanie. Jak się teraz okazało kłótnia i wytknięcie sobie wszystkich błędów nie było złym posunięciem. Dzięki temu mogliśmy ze sobą szczerze porozmawiać - nawet nie wiedziałam, że tak mi tego brakowało. A to przecież takie istotne i ważne. Mówić o wszystkich swoich potrzebach, nadziejach, żalach, a nie wszystko pięknie i ładnie kamuflować, zatajać przed drugą osobą. Na dodatek strach przed odrzuceniem i nie dawanie z siebie wszystkiego tak jak się powinno. To tak jakby dawać tej miłości trochę. Tylko czy przypadkiem te 'trochę' nie jest za mało do stworzenia prawdziwej i trwałej miłości? Moim zdaniem odpowiedź jest jednoznaczna.
|