Nie wiem, czy istnieje coś takiego jak kobieca intuicja, ale jeśli tak, to tym razem mnie nie zawiodła. Z każdym kolejnym słowem czytanej wiadomości gorycz i rozczarowanie w coraz większym stopniu zastępowały w mym ciele obecną jeszcze do niedawna radość i świadomość bycia szczęśliwym człowiekiem. Przeczytałam całość po raz kolejny. I jeszcze raz. Jej treść w ciągu ułamków sekundy wprowadziła mnie w stan, który najlepiej odzwierciedlałby widok samotnego człowieka, topiącego się w rzece i rozszarpywanego przez stado wygłodniałych piranii. A wiadomość ta brzmiała: \"To koniec. Nie dzwoń, nie pisz, nie pytaj. Zapomnij.\"
|